Jednym z ciekawszych, jednak jak dotąd uznanych przez oficjalną parapsychologię zdarzeń, jest spotkanie z podróżującym duchem. Duch autostopowicz to specyficzne, nie w pełni udokumentowane do tej pory zjawisko, które miało się przytrafiać kierowcom. Zgodnie z relacjami, kierowcy zatrzymywani są przez autostopowicza, którzy to proszą o podwiezienie pod wskazany przez siebie adres. Kierowca zaprasza postać do samochodu, a kiedy dojeżdża na miejsce, okazuje się, że postać znika.
Jest to pokrótce przedstawiony stereotyp jednego z dziwnych zdarzeń, jakie mają się przytrafiać kierowcom. Co ciekawe, autostopowiczem może być młoda lub stara kobieta, starzec, dojrzały mężczyzna, a czasami nawet dziecko. Zdarzały się również sytuacje, kiedy postać okazała się prorokiem, a nawet Jezusem Chrystusem. Sprawa jest o tyle godna bliższej analizy, gdyż tajemnicze postacie są najczęściej rozmowne i podają dokładny adres, pod który chcą zostać zawiezione. Zjawisko to nie jest na tyle uwiarygodnione, aby móc zdecydowanie je zakwalifikować i określić, czy faktycznie zachodzi, czy może jest wymysłem kierowców, niejednokrotnie święcie wierzących w to, co przeżyli. Dlatego też warto mu się przyjrzeć bliżej.
Pewnej nocy w październiku 1979 26-letni Roy Fulton wracał samochodem do domu, gdy nagle w pobliżu wioski Stanbridge zatrzymał go niezwykle blady młody człowiek, który ukazał się nagle na poboczu w światłach reflektorów. Ponieważ stał z kciukiem podniesionym w zwyczajowym geście autostopowicza, Fulton zatrzymał się, aby go podwieźć. Podczas jazdy, nagle w niewyjaśnionych okolicznościach dziwny, milczący pasażer zniknął niezauważalnie z siedzenia obok mimo, że samochód cały czas jechał z prędkością siedemdziesięciu km na godzinę. Fulton był zupełnie trzeźwy, a zeznający barman stwierdził, że świadek sam nie byłby w stanie wymyślić takiej historii. Policjanci przeszukujący trasę, przez którą jechał Fulton, nie znaleźli niczego podejrzanego.
Takie niewyjaśnione spotkania zdarzają się nadzwyczaj często. Niemal we wszystkich zakątkach naszego globu odnotowano zeznania świadków na temat autostopowiczów-duchów. Najważniejsze jest to, że często historie te zawierają zadziwiający i niebagatelny element, a mianowicie ustalenie tożsamości ducha. Historia o tajemniczo znikającym duchu miała się zacząć pojawiać w Stanach Zjednoczonych, ale fakty wskazują, że znana była wcześniej. Zbieżność wypowiedzi świadków zdarzeń sprawiła, że zaczęto poważnie zajmować się tą sprawą. Teoretycznie było kilka kluczowych postaci, pojawiających się na drogach.
Jedną z nich była młoda piękna, ubrana na biało kobieta. Miała zatrzymywać samochód prowadzony przez mężczyznę i prosić o podwiezienie pod konkretny adres. Podczas jazdy kobieta w niewytłumaczalny sposób znikała. Kiedy przerażony kierowca pojechał pod wskazany adres, okazało się, że postać z samochodu umarła jakiś czas temu, najczęściej dokładnie w miejscu, z którego zabrał ją kierowca. Najczęściej kierowca dowiaduje się również, że nie jest pierwszą osobą, której ukazała się zmarła kobieta.
Prawdopodobnie w 1969r. jadąc samochodem kierowca zobaczył młodą dziewczyną, proszącą o podwiezienie. Podczas jazdy dziewczyna cały czas mówiła, podając adres, oraz wspominając, że dzień później ma wyjść za mąż. Kiedy dojeżdżał Maidstone, dziewczyna przestała mówić, a kiedy mężczyzna odwrócił się do niej, ze zdumieniem stwierdził, że jej tam nie ma. Podczas jazdy utrzymywał dużą prędkość tak, że trudno byłoby wyskoczyć w trakcie jazdy. Kiedy mężczyzna poszedł pod wskazany adres, stara kobieta, która tam mieszkała, stwierdziła, że opisał jej zmarłą córkę. Tragedia miała mieć miejsce na tamtej drodze trzy lata wcześniej w przeddzień jej ślubu, a od tamtej pory w rocznicę śmierci dziewczyna miała się objawiać na drodze przypadkowym kierowcom.
W Pakistanie w 1979r. Policjant jadący motocyklem, spotkał młodą, ubraną na biało dziewczynę. Zaproponował jej podwiezienie, ale kiedy dojeżdżali pod podany przez nią adres, dziewczyna rozpłynęła się we mgle. Kiedy pokazano policjantowi zdjęcie dwudziestoletniej ofiary wypadku samochodowego sprzed kilku dni, ten stwierdził, że to ta sama osoba, którą dzień wcześniej podwoził motocyklem.
Cedric Davidson-Acres jechał przez tropikalną dżunglę, gdy zobaczył malajską dziewczynę i postanowił ją podwieźć. W czasie podróży dziewczyna nie odzywała się, a w końcu zniknęła, pozostawiając po sobie zapach kwiatów frangipani. Potem dowiedział się, że nie był jedyną osobą, który podwoził tajemniczą dziewczynę z "Mostu Wolności".
Zdarza się, że postać pozostawi w samochodzie jakiś zmaterializowany przedmiot, przykładowo chustkę lub, że kierowca stwierdza, że jemu ginie przedmiot, który leżał w samochodzie. Wtedy podobno można odnaleźć zabrany przez zjawę przedmiot na jej grobie.
Tak miało się zdarzyć w Sassari na Sycylii w 1973r. Robotnik Luigi Torres wracając motocyklem z pracy, postanowił podwieźć stojącą przy drodze autostopowiczkę. Ponieważ zauważył, że od dziewczyny niej dziwny chłód, podał jej swój sweter. Odwiózł ją pod dom i umówił się, że następnego dnia podjedzie odebrać pożyczony sweter. Kiedy przyjechał następnego dnia, okazało się, że dziewczyna od trzech lat nie żyje. Po przyjściu na cmentarz okazało się, że zagubiony sweter leży wraz ze zdjęciem dziewczyny na jej grobie.
Inne opowieści nawiązują do zakonnicy, która w nocy zatrzymywała kierowców. W Greinfrau, w Niemczech w 1975r. pewien biznesmen jechał samochodem, kiedy zatrzymała go kobieta w czerni. Kobieta mamrotała coś pod nosem, mruczała, że zdarzy się coś złego. Kiedy biznesmen ponownie na nią spojrzał, okazało się, że nikt tam już nie stoi.
Świadkowie twierdzą, że czasami zamiast zakonnicy spotkać można starą Cygankę lub starca, który macha ręką i wsiada do samochodu, nie odzywając się wcale, a jeżeli się odzywa, przepowiada jakieś ważne historyczne wydarzenie. Przykładowo jedna z postaci przepowiedziała rolę Hitlera w II wojnie światowej.
20 maja 1981r. kobieta w podeszłym wieku zatrzymała samochód na moście Quatre Canaux w pobliżu Montpellier. Ponieważ już wtedy jechały w nim 4 osoby, posadzono kobietę wraz z dwiema dziewczynami na tylnim siedzeniu. Około dwudziestu metrów przed Port Vert kobieta zaczęła krzyczeć, zagłuszając muzykę w samochodzie: "Uważajcie na zakręt! Ryzykujecie własnym życiem!" Kierowca wyhamował i bezpiecznie minął zakręt, a wtedy pasażerowie zorientowali się, że są sami. Zdenerwowali zgłosili się na policję, ale ci nastraszyli ich grzywną za fałszywe zeznania. Policjanci, którzy w końcu sprawdzili zgłoszenie, nic nie znaleźli. Jednak przez długi czas napływały informacje o tajemniczej autostopowiczce, która ostrzegała przed najniebezpieczniejszymi zakrętami w Hiszpanii i Francji.
W innym przypadku pani Swithenbakn z North Street w Taunton ledwo uniknęła wypadku na autostradzie A38, mijając starszego mężczyznę w szarym płaszczu, który szedł środkiem drogi, trzymając w dłoni latarkę. Kiedy chciała na niego nakrzyczeć, ze zdziwieniem stwierdziła, że na drodze nikogo nie ma. Jak się później okazało, historię opublikowaną w gazecie podchwyciło kilka osób, które mając wypadek samochodowy, zrzuciły winę na ducha w szarym płaszczu, nie zważając na zmianę miejsca i wydarzenia.
Sprawa zostałaby wyśmiana, gdyby nie pewien kierowca ciężarówki, Harold Unsworth, który przyznał się do pewnego epizodu ze swojego życia. W 1958 roku jadąc autostradą spotkał mężczyznę z latarką, w szarym lub beżowym płaszczu, który był całkowicie przemoczony i który prosił o podwiezienie w pobliże Holcombe Rogus. W trakcie podróży nieznajomy opowiadał o wypadkach samochodowych, jakie miały miejsce tydzień wcześniej. Kiedy dotarli na miejsce, mężczyzna wysiadł.
Okazało się jednak, że to nie jedyne spotkanie z tajemniczym osobnikiem. Każdemu ze spotkań towarzyszyły złe warunki atmosferyczne i dochodziło do nich późnym wieczorem. Dopiero pod koniec roku zdarzyło się coś, co sprawiło, że kierowca przez wiele lat nie wspominał o tej przygodzie nikomu.
Jak zwykle zabrał dziwnego pasażera, a ten nagle poprosił, aby zatrzymać samochód i zaczekać chwilę, bo musi zabrać jakąś paczkę. Mężczyzna zatrzymał samochód, ale ponieważ przez dwadzieścia minut nikt nie nadchodził, pojechał dalej. Jakież było jego zdumienie, jak po przejechaniu pięciu km ujrzał swojego współpasażera, wychodzącego zza jakiegoś budynku. W czasie, kiedy czekał na mężczyznę, nikt nie przejeżdżał, więc niewiadomo, jak podróżny przemierzył drogę. Przerażony kierowca postanowił pozostawić dziwną postać u jechać dalej. Tymczasem postać rzuciła mu się pod koła, lecz chociaż widział ciało wpadające pod ciężarówkę, nie odczuł uderzenia. Wściekły wysiadł z wozu i zobaczył mężczyznę z latarką, wyzywającego, że nikt go nie zauważył i grożącego kierowcy pięścią. Kiedy jednak chciał się do niego zbliżyć, ten odwrócił się i nagle zniknął.
Dziwne było w tej historii to, że przez cały czas, gdy Unsworth podwoził nieznajomego, nie zorientował się, że ma do czynienia z duchem. Owszem, uważał go za dziwaka, który nieustająco rozmawiał o wypadkach samochodowych, jednak nic poza tym nie przykuło jego uwagi. Dopiero zajście listopadowego wieczora przekonało go o nieprawdopodobności całej sytuacji.
Pytanie tylko, czy wydarzenie opowiedziane przez kierowcę ciężarówki, faktycznie miało miejsce. Być może relacje z gazet z lat siedemdziesiątych poruszyły wyobraźnię Unswortha, który w swoim czasie podwoził dziwnego pasażera, będącego zwykłym człowiekiem. Do zamazanych wspomnień kierowca dopisał sobie pewne zdarzenia, które nie miały miejsca, tj. rzekomy wypadek. Z drugiej strony może duch widząc, że kierowca nie zwraca na niego uwagi, ujawnił się, aby go wystraszyć? Wtedy opowieści ludzi o późniejszych spotkaniach z duchem nabrałyby sensu. Być może innikierowcy nie zwracali uwagi na pobocze, co powodowało, że duch wchodził im wprost pod koła.
Bywały również inne wersje wydarzeń, podkreślające duchowy aspekt sprawy. W ich centrum wydarzeń był młody hippis. Miał on rozmawiać z kierowcami na temat religii i w końcu pytać, czy wierzą w Powtórne Przyjście. Następnie hippis miał znikać, pozostawiając po sobie zapięty pas bezpieczeństwa. Świadkowie wydarzeń na podstawie zadanego pytania i pozostawionego pasa twierdzili, że objawił im się sam Jezus Chrystus.
Opisane wydarzenia zdarzają się od lat. Znawcy skłaniają się ku teorii, że relacje wypływają z tego samego źródła, przy czym powierzchowne detale zmieniają się w zależności od epoki. Oznaczałoby to, że są niczym innym, jak legendą, do której co jakiś czas się powraca. Pierwowzory opowiadań o duchach nawiedzających podróżnych powstały już w XIX wieku, możliwe, że zostały one zaczerpnięte z folkloru imigrantów przyjeżdżających masowo do Ameryki. Oznacza to, że opowieści nie są wytworem minionego wieku, ale sięgają głębiej do różnych źródeł, w tym podań i legend.
Ma o tym świadczyć starsza od Amerykańskiej, chińska wersja tej opowieści. Młody chłopak znajduje na drodze dziewczynkę, która płacze i twierdzi, że się zgubiła. Młodzieniec odprowadza ją więc do domu. Przed samym domem dziewczynka nagle znika, a mężczyzna mieszkający w domu, do którego doprowadziła chłopaka dziewczynka - jej ojciec - informuje go, że córeczka już od dawna nie żyje i zaczepiając obcych nadal próbuje powrócić do domu.
Idąc dalej, w armeńskiej opowieści młody człowiek jechał sobie na koniu o północy przez cmentarz, gdy nagle zobaczył młodą, zapłakaną kobietę, która błagała go, aby dopomógł jej dotrzeć do domu, znajdującego się w pobliskiej wiosce. Posadził ją więc przed sobą na koniu, i zaczął jechać, ale gdy dojeżdżali do domu, stwierdził, że jest martwa. Kiedy podjechał pod sam dom, jej rodzina już czekała, by odwieźć ją z powrotem na cmentarz i jeszcze raz pogrzebać, jak co roku w rocznicę jej śmierci.
Wprawdzie nie istnieją przekazy na temat tej historii z Rosji czy Nowej Zelandii, ale może to być spowodowane zbyt nikłymi informacjami i problemami językowymi anglojęzycznych badaczy tego zjawiska.
Zastanawiając jest to, że postaci ukazujące się ludziom, zdają się być w danym momencie "na czasie". Postać hippisa ukazywała się kierowcom w latach siedemdziesiątych, kiedy to ten trend zawładnął niemalże całym światem. Mężczyznom prowadzącym samochód ukazuje się zazwyczaj piękna, młoda kobieta. Czy jest możliwe, że ukazujące się postaci są wytworem wyobraźni zmęczonych podróżą kierowców? Opowieści tego rodzaju mają taki sam przebieg, zmieniają się jedynie czasy i postaci duchów, być może choćby dlatego, aby wzbudzić zainteresowanie słuchaczy.
Teoria taka nie sprawdza się jednak w przypadkach, kiedy w jadącym samochodzie jest kilka osób, trudno wówczas zakwestionować zeznania kilku osób lub posądzić ich o zbiorową hipnozę. Poza tym w przypadku, gdy spotkania z duchem doświadczają policjanci albo badacze, próbują rozwikłać sami tą sprawę i sprawdzić, co tak naprawdę im się przydarzyło. A gdy nie mogą znaleźć żadnego racjonalnego wytłumaczenia, skłaniają się ku jakiejś sugestii, której się poddali.
Badacze wyróżnili kilka elementów, które towarzyszą każdej z opowieści: duch podaje adres, pod który należy do zawieźć, mówi jakąś przepowiednię, czasami pożycza jakiś element odzieży. Przepowiednia powoduje, że postać staje się anielskim prorokiem, czasami wręcz samym Jezusem Chrystusem dla mormonów i katolików, wampirem w Malezji, miejscowym bóstwem na Hawajach, albo zwiastunem Apokalipsy.
Autostopowicz może być zarówno kobietą jak mężczyzną, zazwyczaj przybiera odmienną płeć od kierowcy. Ciekawe, że konkretnym osobom przypisane są pewne cechy fizyczne: młoda dziewczyna zawsze jest chodzącą pięknością i ubrana jest na biało. Stara kobieta zazwyczaj ma czarny strój, mężczyzna około trzydziestu, czterdziestu lat ma kraciastą kurtkę lub długi płaszcz itp. Dodatkowo ciekawe, że nigdy nie udaje się dowieźć pasażera na miejsce, zawsze tuż przy samym miejscu docelowym ten nagle rozpływa się we mgle.
Teoria sugestii czy snu nie tłumaczy, w jaki sposób można wytłumaczyć pozostawione przez rzekome duchy przedmioty. Wiadomo jedynie, że do zdarzeń, w których duchy pozostawiają po sobie przedmioty, dochodzi zazwyczaj w rocznicę ich śmierci. Czyżby miałby to być przekaz dla najbliższych, podkreślenie, że ten inny, lepszy świat istnieje?
Być może odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka niezwykła, jak myślimy. W każdej opowieści jest jakiś pasażer, czy pasażerka, która wsiada, podaje swój adres i prosi o podwiezienie. Zatem możliwe jest, że kierowca faktycznie podwoził kogoś samochodem, ten ktoś wysiadł po drodze, a świadek nie zarejestrował tego zdarzenia, twierdząc potem, że autostopowicz w tajemniczych okolicznościach zniknął z jego pojazdu.
Z drugiej strony teoria ta nie tłumaczy historii, w których okazuje się, że podwożona osoba nie żyje od dłuższego czasu. Wtedy odrzucając nieudokumentowane zdarzenia, należałoby przyjąć, że faktycznie doszło do kontaktu z istotami nadnaturalnymi. Pytanie tylko z jakimi, demonami, aniołami, duchami zmarłych?
Wiele z udokumentowanych przypadków można wytłumaczyć, wskazując na konkretną postać, identyfikując podróżującego ducha. W ten sposób przykładowo duch z Peszawaru identyfikowany jest z dziewczyną, którą zabiła ciężarówka, a Ressurection Mary z Chicago - kobietą, która zginęła w wypadku samochodowym w latach trzydziestych w tamtym miejscu. Często jednak pojawienie się ducha nie jest powiązane z żadnym wypadkiem, jakie zdarzyło się w miejscu, w którym kierowca został zatrzymany. Wtedy trudno jednoznacznie zakwalifikować dane zdarzenie.
Jeżeli spojrzy się jeszcze na tą sprawę inaczej, otóż doniesienia o spotkaniach z duchami odnaleźć można czasami w prasie, co w dużej mierze uprawdopodobnia zaistniałe zdarzenia i słyszane potem opowieści. Czytając o tajemniczych wydarzeniach pomiędzy informacjami gospodarczymi czy innymi faktycznymi zdarzeniami, trudno oprzeć się wrażeniu, że ma się do czynienia z realną historią. Postać ducha autostopowicza zdaje się być bardzo popularna, a nawet lubiana ze względu na swoją powtarzalność i świadomość, że nie wyrządzi nikomu krzywdy, a nawet może pomóc, ostrzegając przed wypadkiem.
Tymczasem nie można być do końca pewnym tego, czy dane opowiadanie nie jest wymyślone na potrzeby rządnego sensacji społeczeństwa. Jednocześnie zauważono zbieżność, iż historie takie nigdy nie są odosobnione i pojawiają się w przeciągu kilku tygodni wielokrotnie w różnych formach i wariacjach.
Jedno jest pewne, wiele osób wierzy bez zastrzeżeń w tajemnicze zjawy, zatrzymujące kierowców. Opowieści o autostopowiczu doprowadziły w 1977r. mieszkańców Nunney Lane do zorganizowania polowania na ducha. Jeden z mieszkańców twierdził, że sam widok autostopowicza przeraził go tak, że wpadł samochodem na latarnię, gdyż kilka dni wcześniej jeden z nich rozpłynął mu się w samochodzie.
Ponieważ opowieść nabrała rozgłosu, ludzie zaczęli unikać miasta, a zbliżał się jubileusz jego powstania. Mieszkańcy nie chcąc zakłócić przyjęcia ani odstraszyć turystów, zorganizowali grupę ludzi, którzy przeczesywali całe miasto w nadziei na spotkanie istoty. Jak więc widać, opowieść jednego człowieka doprowadziła do zbiorowej histerii.
Dramatopisarz Alfred Sutro opisał w jednym ze swoich pamiętników tajemnicze spotkanie z dzieckiem, małą czteroletnią dziewczynką. Kiedy na początku XX wieku jechał samochodem ze swoim szoferem po opuszczonej wiejskiej drodze, nagle usłyszał płacz dziecka. Zatrzymał samochód i tuż nad brzegiem rzeki odnalazł małą przemoczoną dziewczynkę. Zaproponował, że ją odwiezie do domu, a dziewczynka zgodziła się. Ponieważ dziecko nie chciało powiedzieć, gdzie mieszka, Sutro wskazał palcem na drogę, z zapytaniem czy ma jechać prosto. Po przejechaniu kilku kilometrów, dziewczynka wskazała na dom. Pisarz wyszedł z samochodu, a naprzeciw z domu wybiegli rodzice dziewczynki, krzycząc, czy ma może jakieś informacje o dziecku. Mężczyzna odpowiedział, że owszem, ma je w samochodzie, ale kiedy do niego podszedł okazało się, że nikogo nie ma w środku. Co ciekawe, szofer, zapytany o dziewczynkę kategorycznie twierdził, że mężczyzna sam wsiadał nad rzeką do samochodu i poza nim nikogo nie było. Autor od razu powrócił nad rzekę, a tam znalazł ciało zmarłej dziewczynki, unoszące się nad wodą o głębokości jednego metra.
Jak się po latach okazało, a przynajmniej jak potem twierdził publicznie, cała historia była jego wymysłem. Nie wiadomo jednak, dlaczego wybrał właśnie taką historię i czy nie była ona opisem faktycznego wydarzenia. Być może autor z braku możliwości udowodnienia swojej opowieści, zdecydował się obrócić wszystko w żart. Na pewno opowieść zaczęła się rozpowszechniać, co mogło być powodem innych opowieści i "wydarzeń". Tak więc w ten sposób na pewno można było zwiększyć popularność przypadkowych spotkań z duchami autostopowiczami.
Należy pamiętać, aby zjawisko to trzeba oddzielić od innej formy materializacji ducha, która to sama wchodzi bez jakiegokolwiek zatrzymania samochodu, czy zaproszenia ze strony kierowcy, do pojazdu. Miało się to zdarzyć w 1974r. jednemu z taksówkarzy z Kendal.
Jednocześnie istnieją także zjawy, które materializują się tuż przed samą maską samochodu, nie dając kierowcy możliwości bezpiecznego zatrzymania się i powodują kolizję, a następnie znikają. Tak miało się zdarzyć między innymi w hrabstwie Kent, gdzie pan Maurice Goodenough przejechał dziecko, które nagle wyskoczyło mu na jezdnię. Przerażony mężczyzna wysiadł z wozu i owinął zakrwawione dziecko w koc, a następnie zadzwonił po policję. Gdy policja przyjechała, okazało się, że dziecko zniknęła, a na kocu nie pozostał najmniejszy ślad krwi.
Przyglądając się bliżej, bogata wyobraźnia świadków oraz karmienie ludzi opowieściami wyssanymi z palca, to podstawowy problem badaczy zajmujących się zjawiskiem ducha autostopowicza. Ze względu na ilość opowieści anonimowych świadków, trudno dotrzeć do źródła dalej historii i sprawdzić wiarygodność osób rozpowiadających swoje rzekome spotkanie. Niewiadomo, ile z nich powstało tylko po to, aby zainteresować innych swoją osobą i nie było w nich ani źdźbła prawdy. Ponadto trudno ustalić dokładnie wszelkie warunki i przesłanki historii oraz wyciągnąć z niej odpowiednie hipotezy badawcze, jak również wyeliminować inne wydarzenia, które świadkowie automatycznie przypisali jako spotkanie z duchem. Niejednokrotnie również ludzie, którzy z premedytacją skłamali, próbują się zasłaniać powiadomieniem policji czy rozpoczęciem poszukiwań, co również utrudnia dokładną analizę danego zdarzenia.
Jak na razie badania oparto jedynie na osobach, do których udało się dotrzeć i których przesłuchania nie ujawniły kłamstwa. Obecnie duch autostopowicz nie jest zaklasyfikowany jako zjawisko paranormalne, więc w historie o tajemniczych zjawach można wierzyć albo nie. Miejmy nadzieję, że w przyszłości nauka umożliwi dokładną analizę zjawiska i raz na zawsze rozwieje nasze wątpliwości...
|